wtorek, 22 stycznia 2013

Od Haresa


Razem z Axelem biegliśmy przez las do wschodniej granicy.Wytropienie ich zapachu było nad to łatwe.Mój wyczulony węch lokalizował najmniejszy choćby zapach.Byłem podekscytowany tym co mogę zrobić tamtym tchórzom.Ślinka mi cienkie na myśl o wgryzieniu się w tętnice.Ta soczysta,płynąca krew.Próby łapania świeżego powietrza,moje zęby wyczulające coraz słabsze tętno i w końcu...Śmierć.Taak.Uwielbiam tę robotę.
-Hares zwolnij.Nie nadążam za tobą.Jesteśmy już blisko więc czemu ich nie wyprzedzimy?
Zapytał samiec ciężko sapiąc.Biegniemy bez odpoczynku od kilku godzin.
-Ci idioci nie mogą nas wywęszyć.Dzięki czarnej chmurze którą wytworzyłem nasze zapachy są niewyczuwalne..A co do twojego pytania to mam zamiar ich wyprzedzić ale ktoś nie zatrzymuje.
Odpowiedziałem patrząc na niego wymownie.Od razu zrozumiał
-Wybacz...Już przyśpieszam...Jak lubisz to robić?
Axel spojrzał na mnie z ciekawością.
-Powoli.Lubię patrzeć jak z ciała ofiar ginie życie.Uwielbiam ten ich strach i skamlenie.Zęby wgryzione w szyję,odbierające ciału zdolność oddechu.Wiesz jak najlepiej i najbezpieczniej jest zabijać?
Zapytałem czując przypływ chęci mordu.
-Rzucić się i udusić.
-Nie..Najlepiej połamać kończyny.Wilk który nie może chodzić czy uciec to martwy wilk.Ty rób swoje a ja swoje.Ja.Najpierw połamię im kości,wydłubie oczy i wsadzę głęboko do gardła żeby mogli patrzeć jak moje zęby i pazury rozszarpują im brzuch!
Krzyknąłem napalony i znów przyśpieszyłem.Axel był nieco wystraszony ale popierał moje chęci.
-Boże!Nawet ja nie jestem tak żądny mordu.Od jak dawna się w tym specjalizujesz?
-Od dzieciństwa.Często eksperymentowałem ze śmiercią.Dowiedziałem się o wszystkich słabych punktach.Swoje techniki zapisałem w księdze.Niedawno nieco ją rozwaliłem.
Odpowiedziałem spokojnie przypominając sobie dlaczego to zrobiłem.
-Czemu?
-To nie istotne.Przygotuj się.Za chwilę ty rzucisz się na tych dwóch z tyłu.Ja wezmę czwórkę z przodu.Zabij.Nie patrz na nic więcej.
Powiedziałem z nutką podniecenia.Moje oczy świeciły pełnym blaskiem na tą myśl.
-Proszę bardzo.To będzie zabawa.
-Czas na mały trening.Użyje techniki paraliżu.Będzie bolało i to bardzo.
Powiedziałem chichocząc z podniecenia.Axel był podenerwowany moim stanem emocjonalnym ale mało mnie to obchodzi.Teraz albo nigdy..Wyskoczyliśmy z chmury wprost na uciekinierów.Zdezorientowani gapili się na nas i w popłochu zaczęli uciekać.Dorwałem pierwszego łamiąc mu wszystkie łapy.Padł jak kaczka.Wyprzedziłem tego który odbiegł najdalej i paraliżem sprawiłem mu taki nieznośny ból że skomlał i wił się przy moich łapach.Axel w tym czasie udusił jednego i teraz brał się za następnego.Dokończyłem łamania kości swoim ofiarą.Położyłem ich w jednym miejscu czekając aż Axel skończy.Po chwili samiec podszedł do mnie a z jego pyska sączyła się krew.Zabiłem dwóch i dwóch żyje.Wgryzłem się w szyję jednego z nich napawając się jego bólem.Drugi wilk patrzył wystraszony.Wie co go czeka a to potęguje strach.Czułem jego gasnący puls.Rzuciłem wilkiem o drzewo jak marionetką.Axel obserwował ale nic nie mówił.Drugi wilk starał się mnie ugryźć ale podrapałem mu oczy a potem złapałem za szyję.Po chwili już był martwy.Puściłem go i wraz z Axelem chcieliśmy ruszyć w drogę powrotną gdy...

C.D.N(Axel dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz