wtorek, 29 stycznia 2013

Od Elektriki

Coś było nie tak, za bardzo nie tak... w szczególności coś wisiało w powietrzu, świetnie sie bawiłam w towarzystwie Macka' wspominaliśmy dawne czasy, to jakimi byliśmy wilkami i jak czasem rozrabialiśmy . hah wspaniale czasy.
Tylko dlaczego Hares nie reagował? Liczyłam że pokaże swoja zazdrość... że będzie o mnie walczył, a ten się zmył.
Na chwiejnych nogach wyszłam z groty i od razu zostałam pogryziona przez Saturna po uszach.
-Co ty?-warknęłam.
-Idiotka...-warknął- Postradałaś zmysły? Co ty wyprawiasz?-widziałam jak patrzył na Macka- Wynocha...
-Co? to mój gość...
-Wypie......-wydarł się po czym skoczył na niego i ugryzł go dotkliwie w kark, a ten w popłochu uciekł.
-Co ty robisz?
I usłyszałam cała historię, że tamta wilczyca to siostra Haresa, że ten się wściekł, i zwiał gdzieś gdzie nawet Saturn nie wie. To był dla mnie szok, popatrzyłam na to z boku, co on sobie pomyślał? Że go zdradza... a ona... ona.... załkała padając na ziemie i wezbrał w niej głęboki długi szloch.
Nikt sie jednak nie przejał, bo zauważono zle samopoczucie nowej wilczycy.
-Nami?-podparła ją Elven- Hej.. co jest?
-Może jest zmęczona?
-Ta Emily już się lepiej czuje...
-To nie to...-wycharczała- Hares.. Hares....
Wezbrała we mnie momentalnie wściekłość, podniosłam się z ziemi. Warknęłam i nim się zorientowałam wokoło mnie pojawiły sie ładunki elektryczne. Z oddali dotarł do mnie pisk, krzyk siostry. Podniosłam łeb.. długie wycie.... wycie ... żałoby. coś we mnie pękło. Wrzasnęłam aż echo rozniosło się po okolicy.
-Elektrika?-podszedł do niej ostrożnie, niebo zaszlo ciemnymi chmurami, a z lasu wybiegła Glimmer.
-Hares.. on tam.. on tam....Elektrika, nie uspokój się-podbiegła do mnie- Hej.. uspokój się...
-NIE-wydarłam z siebie głos nie będący moim.
-co jej jest.... Glimer!-zawołał  Saturn- co to jest?
-Zakazana moc...-wydukała- Elektrika... widzisz, my mamy różne matki, ją urodziła mama podczas burzy urodziła ja martwą, ale błysk pioruna przywrócił ją do życia...
-Błysk?
-Uderzenie pioruna-sprecyzowała-Gdy traci nad sobą panowanie.... to się dzieje...
-Widzę.... jaki jest sposób by ją powstrzymać?
-No właśnie nie ma .... musi się rozładować...Elektrika....?
-MILCZ!
Nim się zorientowałam, ból i rozpacz zaprowadził mnie do lezącego między trawami ciała.. ciała Haresa.. podeszłam bliżej, skamląc w bólu, szturchnęłam go .. zero reakcji, nawet jego oddechu nie czułam.
Zawyłam żałośnie... miałam rozdarte serce.
-Elektrika-usłyszałam Glimmer i stanęłam nad jego ciałem.
-Odejdź...
-Siostrzyczko...
-Wynocha.....
Moje oczy zalśniły błyskawicami a dwie uderzyły w sąsiednie drzewa.
-Stąd jej imię...-westchnął Saturn- Elektrika... musisz...
-Nic nie muszę!!!!-wydarłam się-Wynocha... zostawcie go... nie ruszajcie go!!!!
Po ziemi rozeszły się fale piorunów, odgradzając mnie i jego ciało, po czym położyłam się na nim.
-Hares.. proszę otwórz oczka... błagam... otwórz je... Haresie... kochany...
Załkałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz