Świadomość tego że zostałam ciotką była... świetna, ta malutka kruszynka będzie teraz oczkiem w głowie wszystkich. Czemu? Urodziła się jako pierwsza w reaktywowanej sforze, pod nowym Alfą.. Ot dlaczego.
Gdy Hares wszedł, uśmiechnęłam się zadziornie, do niego a to co zobaczyłam ... zbiło mnie z łap.
Gdy odszedł zamruczałam, co z tego że do riu był tydzień, zabawi się dzisiaj, zaspokoję swoje żądze a potem.. może za tydzień znowu rozłożę przed nim swoje łapki by zobaczyć jaki z niego wilk?
A jeśli mnie nie zadowoli, no cóż.. jest parę samców w sforze jeszcze, prawda? Wzięłam swój kawałek który dostałam od Saturna i pochłonęłam go, nie ma to jak dobre, świeże, tłuste mięsko.
Spojrzałam w stronę grot, dokładnie jednej i aż się zaśmiałam na pomysł. Droczę się... oj tak, niech sobie poczeka, może tak z godzinkę, albo i cały dzień. Ponoć czekanie wzmaga apetyt.
Spojrzałam na Mike'a który się do mnie szczerzył.
-Co?-zdziwiłam się.
-Nic, jesteś śliczna...
Takie proste a zmiękcza moje serce jak ogień wosk, gdybym mogła zarumieniłabym się.
-Dziękuję...
Odszedł a mnie wmurowało, co to było? Jesteś śliczna i sobie poszedł? Westchnęłam i napotkałam surowy wzrok Saturna.
-Co ty też?
-Jesteś nie w moim guście, zresztą nie chcę się w to wplątywać, Elektrika zważ gdzie łapy stawiasz...
-To znaczy?
-Star Shine, Hares i Mike.. wybierz jednego a nie zwódź wszystkich, jestem tu Alfą, chcę mieć tu porządek a nie...
-O co ci chodzi?
-Rozpęta się piekło, sprecyzuj się..
-Star Shine mnie olał... Mike jest nowy, a Hares... Hares to Hares, spodobał mi się, nie mógł?
-Jasne, mógł.. tyle że...
-Zostaw to mi, Saturn, nie troszcz się o to, załatw sobie lepiej samice bo cie zrzucą z piedestału-zaśmiałam się po czym poszłam trochę pobiegać, aż postanowiłam że jednak pójdę w końcu do Haresa...Było już ciemno... bomba, zajrzałam do jego nory, chyba spał więc się wślizgnęłam akurat gdy trzasnął pierwszy piorun. Kochałam burze.. to była moja ukochana pogoda... Zaśmiałam się pod nosem po czym stanęłam zza nim i zaczęłam go obwąchiwać, miał przyjemny zapach, taki samczy, stanęłam mu nad pyskiem i zaczęłam łaskotać ogonem po nosie.
Gdy sie obudził polizałam go po pysku.
-Chciałeś, więc o to jestem...-uśmiechnęłam sie figlarnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz