wtorek, 22 stycznia 2013

Od Aki'ego


Od razu na jego pysk wpłynął uśmiech. Dali mu szansę. Nie zmarnuje jej. Zaintrygowały go słowa samca. Że skądś to zna. Może przeżył coś podobnego? Też stracił rodzinę? Nie, takiemu miłemu osobnikowi że życzyłby tego. Wilk mówił jak ojciec, i to przekonało Aki'ego aby mu zaufać. Szczęśliwy zaczął za nim iść. Samiec był szybki, ale szczenię nie zamierzało narzekać. Spokojnie znosił zmęczenie. Gdy został wzięty w pysk, odebrał to z niemałym zdziwieniem. Jest duży może iść sam. Jednak nie zamierzał się wyszarpywać. Jeszcze by poranił się o te jego kiełki. Drugą rzeczą która go powstrzymała było zaufanie, którym obdarzył basiora. To tu miał znaleźć nową rodzinę? Miło by było odzyskać rodzinne ciepło które stracił dwa dni temu. Niby niedawno, ale dla niego to były mordęgi. Niedosłyszalnie westchnął. Wróć, nie myśl o tym. Zaczynamy nowe życie. Będąc na polanie, zobaczył kolorowe wilki. Przez chwilę myślał że znowu zasnął, jednak donośny śmiech niebieskiej uświadomił go że jest na właściwej planecie. Uśmiechnął się, bo ta miała naprawdę dźwięczny głos. Zostając puszczonym z przyjaznego pyska czarnego samca, zastanowił się nad powodem śmiechu wadery. Zerknął na dwóch samców z małym szczeniakiem. No tak, ta scena mogła ciekawie wyglądać. Z przyglądania się małemu szczeniakowi wyrwał go fakt, że niebieska go wącha. Spojrzał na jak na przybysza z kosmosu. Nie, nie jestem psem, gdyby co - oznajmił jej w myślach, czego pewnie się domyśli. Nawet nie drgnął słysząc warknięcia. Aki odwrócił ponownie łeb w stronę małego szczeniaka. Słysząc że złamał nogę, zaczął go żałować. Oby przeżył. Taki mały, i już ma pecha. Na szczęście brązowa wadera się nim zajmie. To dobrze. Już po chwili obiło mu się o uszy jak ma na imię jego wybawca - Saturn. Znów go powąchali. Teraz spojrzał normalnie, wprost w zielone oczy fioletowej wadery. Prawdopodobnie Luna to jej szczenię. Słysząc zgodę Saturna, rudzielec uśmiechnął się przyjaźnie do wadery.
- Jestem Aki, a Ty? - spytał jego nowej opiekunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz