środa, 3 kwietnia 2013

Od Nami-Młodsza siostra w opałach

Spojrzałam na samicę nieco zdziwiona.Kto w taką pogodę i w czasie rui wychodzi na zewnątrz by zapolować?W naszym schowku nie brakuje porzywienia ale ucieszyłam się ze świeżego mięsa.Mój pusty brzuch zaczął się domagać swoich potrzeb.Pokiwałam więc głową a Durgi przytargała z kąta jelenia.Ślinka mi poleciała na ten widok.Zjadłyśmy tyle ile mogłyśmy a resztę zostawiłyśmy na potem.Nagle usłyszeliśmy podniesione głosy.Wystraszone wyszłyśmy by sprawdzić co się dzieje.Oniemiałam gdy usłyszałam słowa Elven
-Odchodzę...Saturnie ja...Nam się nie ułoży.Dlatego proszę nie zatrzymuj mnie..
Powiedziała i pognała w stronę lasu.Saturn patrzył za nią przygnębiony ale nie ruszył się z miejsca tylko poszedł prosto do swojej jaskini.Wróciłyśmy z Durgą do środka ale postanowiłyśmy tą sytuację wyjaśnić kiedy indziej...Spojrzałam na zewnątrz.Pogoda była niedowytrzymania.Lało i lało a pioruny raz po raz trzaskały jasne promienie na granatowym niebie.Nie było gwiazd tylko czarność i gwałtowne błyski.Gawędziłyśmy na wszystkie możliwe tematy.Świetnie się dogadywałyśmy,mam przeczucie że się zaprzyjaźnimy.Czułam się świetnie w jej towarzystwie gdy nagle...Poczułam straszny ból głowy.Zazęłam się pocić i gwałtownie oddychać.Durgi wystraszyła się i od razu chciała zawołać Saturna i Haresa ale ją powstrzymałam.Znam dobrze te objawy.Ale o kogo może chodzić?Zamknęłam oczy i momentalnie zobaczyłam...Swoją młodszą siostrę przygniecioną przez drzewo!Wybiegłam szybko z groty rzucając tylko kilka słów.
-Nie martw się.Nie mów nic Saturnowi!
Biegłam koło grot nie zważając na ulewę.Wbiegłam jak szalona do jednej z grot gdzie był Hares.Też to wyczuł co nie było przypatkowe.
-Co się dzieje Nami?!
Zapytała przestraszona Elektrika patrząc to na jedno to na drugie
-Hares musimy się śpieszyć.Kiüna jest w niebezpieczeństwie!
Krzyknęłam łapiąc głęboki wdech.
-Co? Gdzie ona jest!?
Wilk natychmiast wstał i zaczął chodzić w tę i z powrotem.
-Gdzieś w lesie.Drzewo ją przygniotło i zaraz może stracić życie!
-Boże!Co robić?..Hrrr..Biorę Larissę i Axela i wyruszamy.Kochanie powiedz o wszystkim Saturnowi.Wyruszamy na misję ratunkową.Naszej młodszej siostrze grozi śmierć.Nie mogę do tego dopuścić.
Powiedział Hares wybiegając z groty.Zawył donośnym głosem zwołując zabójców.Czekaliśmy chwilę aż przyjdą.Wycie zaalarmowało większość watahy.Wszyscy obserwowali nas zaciekawieni co się stało.
-Hares co jest?Atakują nas?
Zapytał Axel przygotowany do walki.Jego nastawienie spodobało mi się.
-Nie to nie to.Potrzebuje waszej pomocy.Nasza siostra jest w opałach.Drzewo ją przygniotło w lesie.Nie wiemy gdzie dokładnie.Udało nam się dowiedzieć że gdzieś na północy.
Powiedziałam szybko patrząc na biegnącą ku nam Larissę.
-Las jest wielki a pogoda coraz bardziej się pogarsza.To nie jest bezpieczne.
Oznajmił Hypolis patrząc zaniepokojonym wzrokiem na Larissę.Z tego co wiem poczuł do niej miętkę.
-Jeśli wyruszy cała wataha to ktoś może zginąć.My jesteśmy zabójcami.Poza tym nie narażę na śmierć innych.Biorę was bo wiem że sobie poradzicie.Jesteście w tym najlepsi.
Hares spojrzał na tą dwójkę wymownie.Jest dowódcą więc dziwię się że nie powiedział że to polecenie.Mój brat jednak nie jest taki.Lubi dawać rozkazy ale w tedy gdy trzeba.Teraz sytuacjia wymaga ich chęci...
-Dla mnie to nic trudnego.Poćwiczę sobie przy okazji.Wchodzę.
Powiedziała Larissa z prychnięciem odrzucając swoje mokre włosy
-Szanuję cię Hares.Tam gdzie ty,tam i ja.
Oznajmił Axel uśmiechając się zadziornie .Nagle zobaczyłam idącego w naszą stronę Saturna.
-Co tu się dzieje?
Zapytał alfa obserwując to zebranie.Szybko wyjaśniłam mu w czym rzecz.Samiec wyglądał na zmęczonego.Nie dziwiłam mu się.
-To niebezpieczne ale zezwalam wam na to.
Powiedział do Haresa z niepewną miną.
-Hares.Do twojej załogi dochodzą nowe zabójczynie.Przetestuj je przy okazji.
Oznajmił Saturn wskazując na wadery.Jedna wstała i podeszła do Axela mrużąc przy tym oczy.Samiec zarumienił się gdy jej ogon owinął się wokół jego pyska.Był podniecony.Druga zaś usiadła obok Haresa obserwując jego posturę.Pewnie oceniała jego siłę..
-Spoko.Nie przejmuj się.Wszystko wyjaśnię po drodzę.
Powiedziałam hichocząc z jego miny.
-Słuchajcie się go.Hares dowodzi zabójcami i lepiej by nikt mu się nie nawinął pod ogon bo będzie z wami krucho.
Oznajmiła Larissa śmiejąc się głośno.Robiła przy tym śmieszne miny.
-Hahaha bardzo śmieszne.Będę miał na uwadzę twoje słowa.
Wilczyca momentalnie usiadła jak na boczność i przestała się śmiać.Zamiast tego uśmiechała się zadziornie pokazując swoje kiełki
-Nami ty zostań.Jesteś lekarzem i potrzebujemy cię na miejscu.
Wtrącił się Saturn zatrzymując mnie gdy chciałam ruszyć za Haresem
-Ale...
-Żadnych ale.Zostajesz.Saturn ma rację...Spokojnie.Sprowadzę ją do watahy.
Powiedział mój brat tuląc mnie do siebie.Dałam mu za to rodzinnego kuksańca.
-No dobrze...Powodzenia.
Hares porzegnał się jeszcze z Elektriką i wraz z pozostałymi wbiegli w las.Widziałam przez chwilę ich sylwetki gdy piorun rozjaśnił niebo.Wszyscy wrócili do grot.Obejrzałam się za alfą i zobaczyłam że idzie z podkulonym ogonem.Zauwazyłam że dziwnie patrzył na larissę gdy ta robiła zabawne miny.Teraz kiedy nie ma Elven jestem jedynym medykiem...Poszłam z powrotem do jaskini Durgi.Czekała na mnie cała przemoczona od deszczu.Położyliśmy się i czekałyśmy na powrót grupy ratoniczej.Oby Kiünie nic nie było.

C.D.N(Niech grupa ratownicza dokończy)

Od Saturna-Nowy początek

Odeszło parę wilków ze sfory, ale to było nieuniknione, na szczęście zostało większość.
Ulga była mała, ale była, żałowałem tylko że odeszła Elven. Powiedziała że musi, że nam się nie ułoży. Bolało mnie to, bardzo, przez parę dni chodziłem przybity, ale musiałem się dźwignąć, w końcu dalej byłem Alfą. Star Shine próbował walczyć, ale przegrał. Wygnałem go.
Elektrika sie ucieszyła, tym bardziej że była w ciąży. Tak.. kolejna samica spodziewała się młodych, albo młodego, nie wiadomo było jeszcze, ale widocznie cieszyła się.
Ja z nia także.. miło było wiedzieć że kolejne młode przyjdą na świat, to było orzeźwiające dla sfory i dla mnie także; choć ja.. ja nie mam żadnych.
Tym bardziej że znowu byłem wolny, znowu... eh szkoda gadać. Położyłem sie na głazie nieopodal nor które sfora zamieszkiwała. Ciężko westchnąłem, a przed oczami przewinęła mi się Larissa... hm, czyżby  Nie.... odrzuciłem ją raz.
-Hej Larissa...-uśmiechnąłem sie a ta się chyba speszyła.
Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Nowy Członek-Ghast Hunter






























Imię: Ghast Hunter
Wiek: 4 lata
Płeć: wadera
Stanowisko: zabójca

Moce:
Cechy charakteru: Tajemnicza, skryta, raczej miła, uwodzicielska i zabójcza
Rodzina: Brak
Partner/ ka: Poszukiwanie !!! ^^
Właściciel: howse 1234

poniedziałek, 11 lutego 2013

Od Espejo


Spojrzałam na Saturna który jeszcze stał przede mną. Nie za bardzo uszczęśliwia mnie fakt że dołączyłam do watahy akurat na ruje. Ale alfa jest przystojny...aż mam ochotę...dobra Espejo uspokój się.
-Ile jest mniej więcej wilków w twojej watasze?-Spytałam się.
-Hmmm....ok. 20 wilków-Powiedział a ja się uśmiechnęłam uwodzicielsko.
- Duża. -Zaczęłam iść. Usłyszałam że idzie za mną. O to mi właśnie chodziło.

(Saturn?)

Od Chanel-cd Axel'a


Nie lubiłam ruji. Wtedy każdy miał ochotę tylko na to. A ja tego nie lubiłam. Znałam tylko jednego wilk, który tego nie lubił, a mianowicie siebie. Ja po prostu nie lubiłam tego robić... A wiedziałam, że Axel właśnie na to liczy....
Postanowiłam zapytać go o to.
-Axel... Ty liczysz na to, że...? No wiesz... Bo ja tego nie lubię, a wiem, że wszyscy liczą teraz tylko na to...


<Axel?>

czwartek, 7 lutego 2013

Od Axel'a - cd. Chanel



Chanel obruciła się zaraz po tych słowach ,ostatnie dwa odbiło się echem w moich myślach. Uśmiechnąłem się i zacząłem pieścić samcę liżąc ją za uszami.
-Jesteś mą jedyną.
Wyszeptałem jej obracając samicę w swoją stronę ,polizałem ją po pysku a po tym pocałowałem ją delikatnie. Samica obserwowała mnie ze zdziwieniem ,jej oczy mieniły się z radości. Zacząłem znów pieścić Chanel która nagle podniosła głowę i powiedziała coś co rozbrzmiało w mojej głowie.

Chanel ?