Odeszło parę wilków ze sfory, ale to było nieuniknione, na szczęście zostało większość.
Ulga była mała, ale była, żałowałem tylko że odeszła Elven. Powiedziała że musi, że nam się nie ułoży. Bolało mnie to, bardzo, przez parę dni chodziłem przybity, ale musiałem się dźwignąć, w końcu dalej byłem Alfą. Star Shine próbował walczyć, ale przegrał. Wygnałem go.
Elektrika sie ucieszyła, tym bardziej że była w ciąży. Tak.. kolejna samica spodziewała się młodych, albo młodego, nie wiadomo było jeszcze, ale widocznie cieszyła się.
Ja z nia także.. miło było wiedzieć że kolejne młode przyjdą na świat, to było orzeźwiające dla sfory i dla mnie także; choć ja.. ja nie mam żadnych.
Tym bardziej że znowu byłem wolny, znowu... eh szkoda gadać. Położyłem sie na głazie nieopodal nor które sfora zamieszkiwała. Ciężko westchnąłem, a przed oczami przewinęła mi się Larissa... hm, czyżby Nie.... odrzuciłem ją raz.
-Hej Larissa...-uśmiechnąłem sie a ta się chyba speszyła.
Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz